Przyznam, że zawsze byłem osobą, która uważała, że wspólne dobro to jest coś, o co powinien dbać każdy tylko nie ja. Po prostu nigdy się do tego nie poczuwałem, a tematy takie jak oszczędność, ekologia i ochrona środowiska uważałem za mrzonki. Bo przecież „przecież sam świata nie zbawię”. Tak było do momentu, w którym tkwiłem w przekonaniu, że dbanie o środowisko nie da mi wymiernych osobistych korzyści.
Zmiana, oświecenie a może przyjście po rozum?
Moment oświecenia i zrozumienia, że ekologia może posłużyć również mi nadszedł w momencie awarii mojego starego pieca (tradycyjnego pieca na drewno). Szybka decyzja o zakupie nowego, z wyżej półki, może warto zainwestować i wsłuchać się w głosy, że to co nowe nie jest złe? Postanowiłem zakupić piec na ekogroszek z elektrycznym podajnikiem i żałuję, że nie zrobiłem tego wcześniej. Co mi oferuje? Tak, będę egoistą i powiem, że przede wszystkim oszczędności, ale również czyste spalanie.
Kalkulacje, złotówki, a może czysta korzyść?
Czysta korzyść… To w tym przypadku ma podwójne znaczenie. Po pierwsze gdzieś z tyłu głowy czuję tę satysfakcję, że wybierając ekogroszek w pewnym stopniu dbam o środowisko. Jednak jednostka ma znaczenie! Zakupiłem ekogroszek o granulacji od 5 do 25 mm, tak aby piec miał szansę go „przełknąć”. To była jedna z wielu korzyści. Dodatkowymi było to, że ów węgiel ma niski poziom siarki, a ilość popiołu wynosi około 7 procent. Ważne jest, aby przy zakupie sprawdzać jaką dany ekogroszek posiada wartość opałową. To proste – im większa, tym lepiej się pali, a co za tym idzie? W efekcie mamy jak najmniejszą ilość popiołu i zwęglonych niedopalonych elementów węgla. Ja wybieram ten, który ma 28-25 MJ/kg. Tutaj jednak nie zagłębiałbym się w szczegóły i wartości cyfrowe, ponieważ każdy ekogroszek daje większe lub mniejsze korzyści. Tak czy owak zawsze jesteśmy na plus.
Po kilkunastu dniach użytkowania tej „nowości”, do której ciężko było mi się przekonać postanowiłem wyczyścić i okazało się, że na dnie znajduje się dosłownie garstka popiołu. Piec był czysty, co również przekłada się na czystość komina, zmniejszoną ilość sadzy, która osiada wewnątrz komina oraz siarki, która przedostaje się do atmosfery. Tak więc zaliczyłem test na ekologię i byłem z siebie naprawdę dumny. Moją satysfakcję potęgował fakt, że posiadam ten komfort – nie muszę co chwilę dokładać do pieca oraz mogę dostosować temperaturę do własnych upodobań. W moim przypadku zasypuję piec 5 workami 25 kg raz w tygodniu (mówię tu o naprawdę chłodnych dniach). Ile w tym czasie wydalibyśmy na drewno lub inną formę ogrzewania? Pytanie jest retorycznie retoryczne.
Oszczędność, czystość, komfort – może tak powinien brzmieć tytuł tego wpisu? To bez znaczenia, wszystko się wiąże i jest dla siebie synonimem. Czyste spalanie to minimalizacja wprowadzania toksycznych gazów do atmosfery, minimalizacja nieczystości i maksymalizacja oszczędności. Dodatkowym bonusem niech będzie fakt, że jeżeli posiadamy piec 5 generacji to ocieramy się o poziom emisji osiągalny przy zakazaniu palenia paliwami kopalnymi, zwłaszcza kiedy wybierzemy ekogroszek wysokokaloryczny.